4. września się nie udało. Spędziliśmy tu z żoną około 15 intensywnych minut i nie znaleźliśmy. I wydawało się nam że kesz zaginął.
Ale później pojawiły się nowe wpisy o znalezieniach...
Skorzystaliśmy więc z koła ratunkowego "telefon do przyjaciela" w formie maila i wszystko stało się jasne. Dziś odnalezienie kesza zajęło synowi jakieś 5 sekund
Za pierwszym razem za bardzo zafiksowaliśmy się na kordach, a należało trochę poszerzyć horyzonty poszukiwań.
Dzięki za kesz.
I dzięki za podpowiedź. To budujące że społeczność keszowców jest taka otwarta. :)