Koń poszedł w galop bez zachęty. Ciemność, rozświetlana błyskawicami. Las się kończy, pod kopytami plusk, mlaskot bagna. Za nią szum skrzydeł drapieżnego ptaka. Coraz bliżej... Bliżej...
Wściekły galop, oczy łzawią od pędu. Błyskawice tną niebo, w ich świetle Ciri widzi olchy i wierzby po obu stronach drogi. Ale to nie są drzewa. To są słudzy Króla Olch. Słudzy czarnego rycerza, który galopuje za nią, a skrzydła drapieżnego ptaka szumią na jego hełmie. Pokraczne potwory po obu stronach drogi wyciągają ku niej gruzłowate ramiona, śmieją się dziko, rozdziawiając czarne paszczęki dziupli. Ciri kładzie się na końskiej szyi. Gałęzie świszczą, smagają, czepiają się ubrania. Pokraczne pnie trzeszczą, dziuple kłapią, zanoszą się szyderczym śmiechem...
A. Sapkowski, Czas pogardy
Śmiałków zapraszam w podróż śladami Ciri - bo przeca oczywistym jest, że to właśnie to miejsce, n'est pas? Sługusów spotkacie wielu, lecz arcysługusów jest tylko dwóch, a jeden zaprowadzi Was do drugiego. Jeden - w kolcach, drugi - w czeluściach. Przed żadnym nie klękajcie, nie ma potrzeby. Natomiast jest potrzeba, aby bardzo zachować konspirację, bo to dość uczęszczany trakt. Żaden Geralt Wam nie pomoże, zatem: powodzenia i - odwagi!