Wampiry w Polsce za czasów PRL-u ? O jednym z nich było głośno - o tym z Zagłębia. Ale istnienie innych było tematem tabu. W socjalistycznej Ojczyźnie dialektyka materialna i inne podobne komusze zaklęcia nie identyfikowały tematu. A skoro czegoś nie ma oficjalnie, np. w gazetce Komitetu, to znaczy, że nie ma i już. Dopiero po latach prawda częściowo wypłynęła za sprawą książki "Wampir z M-3", Andrzeja Pilipiuka, stając się fragmentem kanonu polskiej literatury fantastycznej Zatem róbcie sobie herbatę czy kawę, siadajcie w fotelu i bierzcie do czytania. Ten świat to nieodległa przeszłość, a być może i teraźniejszość. "Zimni" zawsze żyli gdzieś pośród nas. A jak się spodoba, to w kolejce czeka kolejna wampirza opowieść - "Wampir z MO". Tam dopiero był młyn
Kesz założony w ramach potyczek z wampirami, które w ilości mnogiej nawiedziły okolice Nowego Tomyśla za sprawą świetnego pomysłu Nosferatu. Miejsce - bagienne, a jakże ! Wodery konieczne (można i bez, na bosaka i bez ciuchów), asekuracja też się przyda. Dojście do kesza zdradliwe, miejscami jest po łydkę, a zaraz obok po podwozie. Którędy lepiej ? Trudno powiedzieć. Po deszczach wszystko może się zmienić. Zalecane rozsądek i rozwaga. Stanowczo odradzam (wręcz zabraniam) wybieranie się tutaj, jeżeli nie masz jakiegokolwiek doświadczenia w poruszaniu się po terenach podmokłych i bagiennych. Na miejscu szukaj kozła - tylko pod jego znakiem znajdziesz skrzynkę