Najpierw sądziliśmy, że właściwym, jest zejście od strony północnej. Zdawało nam się być ono łatwiejszym do przebycia i co ciekawsze mniej stromym. Dopiero po dokładnym przestudiowaniu mapy jaskini zobaczyliśmy, że jest dokładnie odwrotnie. Ponieważ początkowo nikt nie miał ochoty, jako pierwszy, schodzić w dół wąskiego przesmyku (obawa przed utknięciem jak i przed nieznanym, czekającym wewnątrz), zdecydowaliśmy się wylosować ‘szczęśliwca’, który się tego podejmie :P. Po paru podejściach pierwsza dwuosobowa ekipa ’straceńców’
znalazła się w środku i niedługo potem dobyła kesza.
Podsumowując miejsce niesamowite, dostarczyło mi porządnego zastrzyku adrenalinki i za to wszystko gwiazdka ode mnie :)