Ale mieliśmy zabawy z tą skrzynką (oczywiście w składzie GRÓH SQUAD)
Do falowca dostaliśmy się metodą "Uloootki!". Wjechaliśmy windą wraz z niezidentyfikowaną babcią (musiała wysłuchiwać naszych bajeczek pt. "jedziemy do babci na ciasto Z TRUSKAWKAMI!") na IX piętro udaliśmy się na X i wyczailiśmy czerwoną skrzynkę. Po wielkiej walce wyszliśmy przegrani. Kesza nie było. Po odwiedzeniu innej klatki wróciliśmy w poprzednie miejsce i spróbowaliśmy od nowa. Trochę mnie już zaczął wkurzać ten kesz więc rzuciłam się na tą czerwoną skrzynkę i prawie ją wyrwałam
Wtedy wpadliśmy na to, żeby ją trochę odsunąć od tej ściany. I się udaaało
Potem się zorientowaliśmy, że nie mamy długopisu. Szybki telefon do Ady i Gosi pilnujących rowery na dole, ale... po przeszuaniu mojej kurtki nie znalazły długopisu (a ostatnio zawsze noszę). Po wypytaniu paru panów o coś do pisania zapukaliśmy do pierwszego lepszego mieszkania. Otworzyli nam mali chłopcy i po chwili już mogliśmy wpisać się do logu!