Turystyczno-keszowa wyprawa w towarzystwie rommyrafa, rubeusa i jednosystemowego keszera
Pod
okiem Ojca-Założyciela (choć bez nawet odrobiny litościwego wsparcia z
jego strony) odwiedziliśmy to miejsce. Jak to zwykle bywa - do kościoła
zajrzeć się nie udało
Od "zaplecza" akurat podjechał samochód dowożący "doposażenie" kościoła
z okazji ceremonii ślubnej więc keszerzy chyłkiem, cichcem i w sposób
niewidzialny podjęli skrzynkę i dokonali wpisów