Z domu zadzwonili, że są głodni i bezradni, wiedziałam więc że czas naciskać mocniej na pedały i wracać...Ale na koniec jeszcze małe pokrzywy.... Skrzynka leżała na wierzchu po zimie. Przymaskowałam. A żeby nie było na koniec łatwo, postanowiłam wydostać się stąd idąc kawałek rzeczką a potem na azymut. Ta...Dlaczego "na azymut" musiało oznaczać bagno? Nie utonęłam, ale zanurzałam się do kolan. A trzeba było jeszcze rower ratować
. Dzięki za skrzynkę i dzisiejsze wszyskie kesze. Jutro ciag dalszy....