Jedna z moich większych keszerskich porażek...
Do biblioteki i czytelni udało mi się trafić. Niestety, gdy zapytałem o książkę, okazało się, że jest w ogóle w jakimś innym pomieszczeniu, a Pani Bibliotekarka musi iść jej poszukać. No i co? Wzięła moją kartkę, na której miałem tytuł poszukiwanego woluminu. Niestety, był to wydruk ze strony skrzynki, więc znajdowała się tam też oczywiście informacja o stronie z logiem, o haśle, wpisie do logu, itp. Próbowałem się jakoś wykręcić, ale już nie było jak. Pani znikneła z moją kartką...
Wróciła po paru chwilach, ale książka podobno powędrowała do Biblioteki Głównej, gdzie jest poddawana procesom skanowania. Oczywiście miła Pani obiecała, że wyśle mi na maila poszukiwany przeze mnie artykuł. Z zastanowieniem przyglądała się też moim wydrukowanym notatkom.
Mam wrażenie, że logbook się nie uchowa.