Po trzech wcześniejszych Impresjach Pomorsko-Arktycznych, między którymi nie dało się w samochodzie rozgrzać, przyszedł czas na ostatnią dzisiaj. Miałem mały kłopot z wydobyciem kesza, bo ziemia zmarznięta. I choć faktycznie kopać tam nie trzeba, to pojemniczek udało się wydobyć "na styk", kombinując jak z kawałkiem puzzli. No i jeszcze został ubaw na koniec, bo teren po opadach śniegu bez jednego śladu ludzkiego, więc zasuwałem w śniegu do połowy łydek miejscami, żeby ślepych tropów narobić.
Sama tablica i jej rozmach budzą wspomnienia (pamiętam dobrze tamte czasy). Choć to już relikt, szkoda, że niszczeje, rdzą przeżerany. Za zabawę i mały PDP oceniam wysoko. Pozdrawiam.