Okolice północy: siedzimy z oonnąą przy dobrancnej herbacie, z nudów grzebiąc w necie. Trafiamy na kesza. Zaczeliśmy tak sobie lekko kminić i 'niestety' się wkręciliśmy. Lekko nie było, ale pijąc kilka kolejnych rozkminiliśmy pierwszy etap. Godzina 3.30 - ruszamy w teren. Dojazd, zbieramy pierwszą skrzynię bez większych problemów. Kolejna rozkmina - jakoś poszło. Transport po kolejny etap - nie było źle, poszło. Z wielkimi nadziejami na FTF finisz po finał. Otwieramy, widzę swoją owcę (GK)... i już wiem, że Plebki nas wyprzedzili... Tak czy inaczej akcja poranno nocna prima sort, keszyk przemyślany i podbieranie go/rozkminianie poszczególnych etapów - naprawdę fajna rozrywka intelektualna
Jedyne co bym zmienił/poprawił to dodał do etapów krótkie informacje na temat obiektów. Koniec końców, STF w kieszeni, zwycięstwo uczczone butelką hiszpańskiego wina. TFTC
Ode mnie zielona gwiazda, bo naprawdę przyjemnie zmęczyło mi mózgownicę ;)