Kesz podjęty w drodze powrotnej z Decathlonu. Odszukanie zajęło nam sporo więcej niż minute
Pierwsza rzecz to musimy bardziej poznać sprzęt, bo kręciliśmy się w promieniu ok. 10 m od skrytki, nawet znalazłem studzienkę, co pasowało do podpowiedzi. Jeżyny mnie podrapały a robale pokąsały
Druga, to musimy znaleźć jeszcze trochę keszy, żeby nabrać wyprawy w wypatrywaniu miejsc ukrycia. Trzecia, to już ciemno było ale przezornie mieliśmy latarki. I udało się choć dużo nie brakowało do ogłoszenia klęski. Przy odkrywaniu myślałem, że tam nic nie ma, już miałem zrezygnować ruszyłem jeszcze raz ręką i jest
Piszę tak zawiłe, żeby następnym nie psuć zabawy. Kesz schowany świetnie, współrzędne prowadzą dokładnie do niego. Wymieniliśmy 1 centa (out) na 20 halerzy (in). I wzięliśmy certyfikat, bardzo ładny. Dzięki za świetną zabawę.