Miejsce znane (nie żebym sam je znalazł jeszcze przed założycielem :P), Pan Łza zerwał łańcuch po raz drugi, więc tu znów była dłuższa przerwa. Dołączyli do nas Państwo Marabut i Pan Fishu, którzy niczym Makłowicz ugotowali obiad w podróży, przed ołtarzem :> Pan Założyciel nie zauważył, że tablicę pamiątkową mu już postawili (patrz: foto) ;-)