Uhahałam się niesamowicie. Z pomocą Smerfa udało się podjąć kesza. Najpierw na koło, później hop do bagażnik, myk na światło i łubudu na dach autka. Odkładanie też było ciekawe, bo chciałam to tam tego, no wrzucić, ale Stryker wpadł na genialny pomysł wykorzystania mojej dłuuugiej anteny od cb. No aż dam zielone, bo naprawdę dobrze się bawiłam przy tej paczce