Taki keszyk.. a tyle przygód ;D Najpierw przyatakowalismy go od strony głównego wejścia przy okazji podejmując tego od Tboniastego. Dotarliśmy już prawie na prostą i się okazało, że jest tam nieprzebyte bagno ;D No to powrót do auta i od drugiej strony. Podjazd na 200m i spacer. Cały czas w głowie "mając ze sobą rower podjęcie tego kesza to pestka " na miejscu zrozumiałem, że nie chodziło o odległość ale przyjazny atrybut w podejmowaniu kesza ;D Uśmiechnąłem się, mruknąłem "mając ze sobą Mhonara też jest proste" , zastosowałem tajne chwyty zbieraczy kokosow i wlazlem na górę i wytargałem dziada
Dzięki za to życie na krawędzi;D Czekałem z wpisem aż wyjedziemy, bo błoto niemiłosiernie więc mogłaby dojść jeszcze jedna.. ale autko dzielne ;)