Oj, mógłbym się rozpisywać tutaj o całym dniu keszowania, albo po prostu całym dniu w Brygadzie Dziabber Smoka aby dostać odznakę pisarza, ale to nie ten system to i spamować dużo nie będziemy xD.
Szukanie keszy zimą, w lesie, a do tego o rozmiarach mikro do tego po ciemku... od zawsze wydawało mi się trudnym zadaniem, a tu niespodzianka świeże ślady na śniegu. To sarna, jeleń, dzik? Nie to chyba dziki kszer... tylko polazł początkowo nie tam gdzie trzeba, ale przez chwilę pointer GPS pokazywał nam mniej więcej tam gdzie prowadziły ślady. Chwila poszukiwań i zapadł zmrok. W lesie to gwałtowne. Jak się wyjdzie z lasu to jeszcze co widać.
Po chwili pointer wyskoczył bliżej ścieżki i tam w świetle latarki zobaczono zgubę. Narzędzi do podjęcia w takim miejscu i na takim zasięgu jest co nie miarą. Szybko znaleziono właściwe narzędzie i myk myk mamy wpis, myk myk wszystko na miejscu. Dzięki za zimową przygodę.
Obrazki do tego wpisu:Ślady: dzikiego keszera, nie nasze.