Skażony niestety był na terapii, nie wiem czy szpik wymieniał, lugolę
łykał czy nacierał się balsamem szamana z pod Krapkowic... - trochę
głupo się poczułem i nie chciałem wchodzić na teren prywatny, pod
nieobecność - kordy nie żyleta, więc "telefon do przyjaciela" i nie
skakałem przez płot
Dzięki za keszyk! Żywiecko pozdrawiam