Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu PROJEKT EKSTREMALNY WROCŁAW 11    {{found}} 14x {{not_found}} 2x {{log_note}} 8x Photo 14x Galeria  

4301691 2023-07-19 23:30 rekomendacja MSB_20 (user activity576) - Znaleziona

Kesz zdobyty wspólnie z powder-phunem w dość spontanicznej asyście trzeciego, niekeszującego kolegi. Ach, cóż to była za przygoda! Dzięki wizji lokalnej, przeprowadzonej jeszcze w zeszłym roku, od razu mieliśmy ze sobą i sprzęt i plan działania. Ten drugi posypał się co prawda  już na starcie, gdyż trafienie rzutką nad właściwy element konstrukcji, o zmroku i między drzewami, okazało się znacznie trudniejsze, niż zakładaliśmy. Po drobnej modyfikacji planu, te same drzewa pomogły jednak osiągnąć cel i założyć właściwą linę we właściwym miejscu.

Dalsza zabawa zaczęła się przy wchodzeniu, ponieważ dla naszego trzeciego towarzysza był to pierwszy kontakt ze sprzętem wspinaczkowym w życiu. Przyspieszony kurs zajął dłuższą chwilę, a w międzyczasie zrobiło się całkiem ciemno. Każdy z nas pokonał drogę na pierwszy poziom już przy świetle latarek. Tam szybkie przepakowanie, ołówek w kieszeń i dalsza wspinaczka - ku keszowi i nocnej panoramie Wrocławia. Tym razem już przy świetle gwiazd, by nie zwracać na siebie uwagi.

Na szczyt dotarłem pierwszy. Nacieszywszy oko widokiem zacząłem się rozglądać za wpisami LadyMoon i Niemena. Nie było po nich śladu. "Jak to? Przecież to  m u s i  być tutaj!" - myślałem - "to musi być ta wieża!". Byłem tak zaabsorbowany tym myśleniem, że dopiero powder-phun przerwał mi informacją "no tu jest kesz, wisi". Tak, kesz wisiał jakby nigdy nic równo nad moją głową. Przykra niespodzianka czekała nas jednak chwilę później: po otwarciu pojemnika zostaliśmy oblani wodą zgromadzoną w jego wnętrzu. Z tego powodu, zamiast wpisu dowodem musi być spoilerowe zdjęcie.

Ale to nie koniec przygody! Wizja przekroczenia Odry po rurze i wspięcia się na wieżę na drugim brzegu była zbyt kusząca. Przedarliśmy się przez korony drzew i szliśmy już nad wodą, gdy zauważyłem, że niebo nad nami zaczęły zakrywać chmury. No tak, koło 23 była prognozowana jakaś ulewa.
- Powder-phun, która może być godzina?
- Pewnie koło północy, a co?
- A bo ma zacząć lać godzinę temu...
Tak - nikt nie wie kiedy nam ten czas zleciał. Po dotarciu nad ląd sprawdziliśmy godzinę - faktycznie było koło północy - oraz dane radarowe. Coś ciemnego i dużego szło w naszą stronę, a do tego było już całkiem blisko... Mimo to postanowiliśmy szybko zaliczyć drugą wieżę i obejrzeć z niej nową, jeszcze nieoświetloną Aleję Wielkiej Wyspy. W końcu w zasięgu nawet najbardziej oddalonych świateł nie było jeszcze widać mętnych strug deszczu.

Zdążyliśmy się porozglądać, wrócić na właściwy brzeg Odry, opuścić na ziemię i zwinąć sprzęt. Wtedy zaczęło padać, a rozpadało się na dobre, gdy już siedzieliśmy bezpieczni i susi w samochodzie. I głodni, bo wyprawa przeciągnęła się tak samo jak niniejszy wpis:DDzięki za kesza. Świetna miejscówa!

Obrazki do tego wpisu:
Kesz
Kesz