Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu Wehikuł Czasu z Hebrondamnitz    {{found}} 21x {{not_found}} 0x {{log_note}} 3x Photo 18x Galeria  

4164207 2023-02-28 22:04 rekomendacja Rausz (user activity5893) - Znaleziona

Wielu z Was kojarzy pewnie legendę o diabelskim kamieniu leżącym nieopodal Żarnowca. Jeżeli nie, przytaczam ją poniżej.

W lesie na północny wschód od wsi Odargowo znajduje się największy na Kaszubach głaz narzutowy, o obwodzie 20 m i wysokości 3,5 m. Na boku gigantycznego kamienia znajduje się pięć wgłębień, jakby pozostawionych przez palce czyjejś dłoni. Podanie mówi, że wgłębienia te są śladami diabelskiej łapy. Czart przyniósł głaz na swoich plecach aż z dalekiej Szwecji, by rzucić go na żarnowiecki klasztor i zniszczyć go raz na zawsze. Jednak nad cystersami czuwała opatrzność boża - diabeł nie zdążył przed świtem, wystraszyło go pianie koguta, zląkł się i wypuścił kamień z ręki. Dzięki temu możemy dziś oglądać i naznaczony kamień, i zabytkowy kościół.

Czy jednak ktokolwiek z Was zwrócił uwagę, że w powyższej historii coś nie trzyma się kupy? Wszak opisane wydarzenia miały miejsce zimą, diabeł wyruszył po kamień tuż po zapadnięciu zmroku, krótko po siedemnastej, a droga ze Szwecji mogła mu zająć góra dwa-trzy kwadranse. Jakim cudem więc miał nie zdążyć przed świtem? 

Otóż mało kto wie, że kiedy był już blisko celu - zarys klasztoru majaczył mu w oddali, los postawił na jego drodze rybaka z Żarnowca. Stary szyper po udanym połowie nieco zasiedział się u swojego kompana w Dębkach, poszło z pół beczki solonych śledzi i tyle samo rozmaitych trunków. Rybak miał mocno w czubie, żaden diabeł nie był mu straszny. Mężnie stanął rogatemu na drodze i zapytał, co ten najlepszego wyprawia. Kiedy poznał diabelski plan, postanowił przechytrzyć czorta. Powiedział, że zejdzie mu z drogi dopiero wtedy, gdy ten odpowie na jego jedno pytanie. Diabeł, którego czas gonił, a głaz ciążył na placach, zgodził się bez wahania.

Rybak początkowo chciał zapytać, ilu Aniołów mieści się na ostrzu szpilki, ale pomyślał, że to akurat demon może wiedzieć. Zadał więc zupełnie inne pytanie: jak brzmi odpowiedź angielskiego majtka na pytanie admirała "jakiego koloru jest piracka flaga" po przestawieniu słów? Diabeł zmarszczył czoło i zaczął kombinować. Kolor flagi oczywiście znał, słowa umiałby przestawić, było wszakże jedno "ale". Otóż rejonem działania owego diabła było Królestwo Polskie i Prusy. Znał język polski i niemiecki, kaszubski w stopniu średniozaawansowanym w mowie i piśmie, kojarzył nawet kilka słów rosyjskich. Ale angielskiego nie znał wcale... Diabeł drapał się po głowie, zgrzytał zębami, wytężał umysł, ale prawidłowej odpowiedzi udzielić nie zdołał. I tak mu zeszło do świtu...:)

To jednak nie koniec tej historii. Legenda głosi, że jeżeli diabeł znajdzie rozwiązanie zagadki, a nawet jeśli wypowie je na głos zupełnym przypadkiem, będzie mógł podnieść głaz i zniszczyć kościół. Ponoć gospodarz piekieł wita wszystkich przybywających gromko wykrzykując ich imię albo ksywę...

Ponieważ w klasztorze odbywają się latem świetne koncerty organowe, na których często bywam, życzę Autorowi kesza STO LAT ;)