Tak się zastanawiałem, czy jeszcze tu podjeżdżać, bo czas gonił, ale jednak się zdecydowałem podjąć keszyka. W okolicy cichutko, zero ludzi, więc można szukać. Kordy w punkt, miejsce intuicyjne, więc kesza od razu miałem w rękach. Niestety maskowanie nie wygląda już jak dawniej, klej puścił. Niemniej keszyk na miejscu i ma się dobrze. Dzięki i pozdrawiam