Gazociąg kusi, tym bardziej jak się mieszka koło niego i widzi go codziennie przez okno. Dlatego wybraliśmy się na tego kesza we trzech w nocy, namówieni przez jednego z nas, marzącego o wejściu na szczyt.
Niestety nie udało się wejść nawet na cokół, więc trzeba było odpuścić. Może i dobrze, bo było ciemno i zimno.