Gdy zobaczyłem okoliczne "oczka wodne", omal się nie poddałem - przecież nie będę się taplał w bagnisku, a tu proszę - leśna droga pod sam dąb.
Ledwo toto stoi, chyba tylko dlatego, że przybetonowane do podłoża.
Kesza najpierw szukałem w pobliskim powalonym olbrzymie (bez dłubania, bo nie wolno). Dobrze, że przeczytałem wpis o reaktywacji
Bardzo dziękuję