Rodzinna, pokoleniowa mała wyprawa keszerska. Skrzynka znaleziona wprawnie przez keszujacego niekeszera
Był to pierwszy wypad z małym synkiem Frankiem. Póki co najciekawsze były fanty, niestety nie mieliśmy ze sobą nic na wymianę. Sama skrzynka bardzo schludna. Kościółek przepiękny, zadbany teren i cudowne lipy dookoła otoczone mnóstwem pszczół. Piękny zapach starego drewna i lipowych kwiatów.
Dzięki!