TFTC! Ehhhh... co tu powiedzieć... A jest naprawdę dużo... Najpierw półgodzinna mozolna wspinaczka z ciężkim rowerem. Nie było łatwo, stromo jak diabli. Gdy jakimś cudem wdrapałem się na szczyt, najpierw zaliczyłem obowiązkową fotę z czubka wieży widokowej. Potem parę łyków gorącej herbatki i idziemy na kesza. Fotospoiler bardzo pomógł w odnalezieniu tej wspaniałej skryteczki. Dzięki za keszyka ????
P.S. To mój pierwszy kesz o takim stopniu terenu i trudności...