Jednym z moich dzisiejszych celów keszerskich była właśnie ta mini seria. Kiedy zacząłem szukać pierwszego kesza, myślałem, że mimo że keszy jest tylko 5, to spędzę przy każdym dużo czasu ze względu na dość okrojone wskazówki i spojlery. Jednak wcale tak nie było. Niemniej seria taka w sumie o niczym, a kesze poukrywane byle gdzie, aby było. Rekompensatą za to, jest miejsce ukrycia ostatniego kesza, bo jest tam naprawdę ładnie i do tego są super single rowerowe, co mnie bardzo zaskoczyło. Dzięki za 5 keszy do kolekcji i pokazanie fajnej, rowerowej górki. Pozdrawiam :)
WOW, jakie ja tutaj miałem szczęście. Kiedy wjechałem na szczyt i przeczytałem wskazówkę od razu wypatrzyłem maskowanie kesza, a pod nim pusto, tylko miejsce na pojemnik. Zrobiłem fotkę, żeby potwierdzić nieobecność kesza u autora. Pogodziłem się z DNFem i pojechałem fajną rowerową ścieżką w stronę asfaltu na Nowy Tomyśl. Po przejechaniu jakiś 250 metrów odnalazłem otworzony pojemnik tuż przy ścieżce, był dokładnie 150 metrów w linii prostej od kesza. Niestety logbooka już nie posiadał, więc wpisałem się na wieczku. Jakim sposobem on się tutaj znalazł... tego nigdy się nie dowiemy. Niemniej szczęście miałem ogromne, że akurat tu pojechałem i go zauważyłem. Pojemnik oczywiście zawiozłem na szczyt i umieściłem tam gdzie był. Dzięki za przygodę :)