Keszyk odnaleziony błyskawicznie, bez użycia telefonu. Pojemnik fajnie ukryty, tylko po co ten czarny worek, który powoli się już biodegraduje... Dostępu do pojemnika skrzętnie pilnował padalec, który nie chciał przestać wtulać się w kesza. Po chwili jednak gdzieś się ulotnił. Keszyk w dobrym stanie, choć logbook lekko wilgotny. Jak się okazuje, niby Wławie to taka mała wioska, a tyle pięknych rzeźb tu mają. Wielkie brawa należą się autorowi tych dzieł. W życiu bym się nie spodziewał, że tyle tego tu zastanę. Dzięki i pozdrawiam