2020-06-13 22:19
zueira
(4105)
- Znaleziona
Co to była za wyprawa! Szłam wpław spod ujścia Liswarty prawie pół kilometra w jedną stronę, podczas gdy Cezex pilnował rowerów na brzegu. Woda była raz po kolana, raz po szyję, a nurt raczej wartki, i wody dużo, bo tyle, co po połączeniu dwóch rzek. Długopis na szyi, telefon w ręce wyciągniętej w górę, woda mnie niesie, a ja myślę, jak wrócę. Samo podejmowanie skrzynki nietrudne, bo poprzednicy zostawili ślady na trawie i rozgarnęli trochę pokrzywy i osty, po których szłam boso, za to wracając musiałam momentami trzymać telefon w zębach i płynąć grzbietem do momentu, aż będę mogła znów złapać przyczepność stopami o dno. Nie zapomnę tak skrzynki. Dziękuję.