2020-02-10 12:49
grrrusza
(2874)
- Znaleziona
Koniec pięknej pogody, lało i wiało, na szczęście i tak trochę mniej niż w innych częściach kraju. Na początku wróciłam do kockich wyimków. Nie obyło się bez kłopotów. Jeden detal dobrze się przede mną schował, inny z kolei nie chciał oddać kesza. Potem skok do wczoraj zwiedzonego Lubartowa po dwa brakujące do WIS kesze. Nieco się rozpogodziło, więc wstąpiłam jeszcze do Czemierników (fantastyczne miejsce). W drodze powrotnej zakończenie kockiej ścieżki i pożegnanie miasteczka w (kto by się spodziewał) promieniach słońca (a w Warszawie była wtedy burza z piorunami i gradem). Lubelszczyzna zachwyca i wciąż zaskakuje. A kesze sprawiły, że zajrzałam w każdy zakamarek. Dzięki za nie wszystkie :)
Coraz bardziej zakochuję się w lubeskim renesansie. Te zdobienia są jak z bajki. I można je sobie spokojnie obejrzeć, bo kościół jest otwarty.