Na dzień dobry pani z okna domu stojącego przy kościele (wygląda jak zabytek, taki mini dworek) wykrzyczała Matiemu że nie życzy sobie robienia fotek i jej dom to nie zabytek ( podkreślała to). Do tego jeszcze piesek ujadał i nie było zbyt przyjemnie. Chcemy wejść na teren kościoła a tam zamknięta furtka. Na szczęście Mati się wykazał i otworzył bramę ręką od wewnątrz. Kiedy już mieliśmy keszyne w ręku kobiecina powróciła i dalej do nas z emocjami jak to kobieta. Pyta matiego czy usunął fotkę jej domu. On mówi że tak. Ona na to żeby pokazał telefon. On mówi że nie. Ona na to że zrobi fotkę naszej keszobryki i rejestracji i tak uczyniła ( nam też zrobiła fotkę z ukrycia- Mati ją przyczaił). Dodała że jak znajdzie na necie zdjęcie jej domu to do sądu pójdzie i nas pozwie. To wszystko działo się na ziemi świętej. Mnie to aż dreszcze przeszły z poddenerwowana. Koniec końców pani poszła i kesza na spokojnie odłożyliśmy. Tablica faktycznie ładne. Nie marnując czasu oddaliśmy się z tego miejsca nie czekając aż pani wróci z posiłkami. Nie ma co ukrywać- była wojowniczo nastawiona. Wspomniała też że to nie pierwszy raz turysty robią jej takie rzeczy. Com przeżył tom opisał.
Dziękuję.