Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Log entries Trójstyk granic Polski, Litwy i Białorusi    {{found}} 16x {{not_found}} 0x {{log_note}} 2x  

3191161 2019-09-13 19:23 iwonia1999 (user activity13364) - Found it

Za oknem chmury, zapada więc decyzja, że zamiast nad jezioro jedziemy na kesze. Dla mnie bosko, bo ile można być grzeczną starszą panią na wakacjach??? Szybkie zerknięcie na mapę i oświadczam wszem i wobec, że ja chcę na trójstyk i ftfa i żadna, ale to żadna siła mnie przed tym nie powstrzyma. Śniadanie minęlo w ciszy, wsiądniecie do samochodu i podróż to burza gradowa z sopelkami lodu, ale nic to, ja, keszerka, zaprawiona w bojach tego nie wytrzymam? Najwyżej pójdę na piechotę te 15 km w linii prostej, mam wprawe w chodzeniu na azymut po 100-leciu powstań śląskich, co to dla mnie. Dojeżdzamy do leśniczówki w Szlamach, samochód na nowy parking leśny i do przodu. Krok za krokiem lody topnieją, w oku pojawia się błysk, pies tropiący grzyby pojawił się w oczach mojego towarzysza, więc już z górki, można keszować. W połowie drogi spotykamy panią z grzybami, która na hasło trójstyk ostrzega nas poważnym głosem, aby za żadną cenę nie przekraczać granicy, bo naszych pograniczników co prawda nie ma w terenie, ale Białorusini aż tupią z niecierpliwości, aby złapać takich turystów jak my. Solennie obiecaliśmy, że granicy nie przekroczymy i odbiliśmy sobie troszku w las, coby i grzybków poszukać i do kesza się zbliżyć. Grzecznie sobie idziemy w kierunku zaoranego pasa granicznego. Pasa, przy którym czeka na nas Straż Graniczna. Wyciągamy więc dowody, a miły Pan ze SG mówi do kolegi "K, idź państwu pokaż trójstyk, a ja tymczasem państwa sprawdzę". No i pan K poszedł z nami, opowiadając nam ciekawe historie związane  z pracą SG, a przede wszystkim z głupotą ludzką. Bo skoro wojewoda udostępnił dla ruchu turystycznego drogę przygraniczną, to przecież jednocześnie zezwolił na robienie sobie zdjęć grupowych po drugiej stronie białoruskich słupków.... dopiero postraszenie zbiorówką, czyli sądem za zbiorowe, nielegalne przekroczenie granicy utemperowało  krewkiego tatusia, który owy słupek z grupą małych dzieci obcapiał. No dobra, my tu gadu, gadu, a kesz czeka. Wspominam więc  przemiłemu panu K, ze jest taka gra terenowa jak geocaching, że jedni chowają pudełka, a inni ich szukają, ze tu właśnie niedaleko jest takie pudełko i że ja te pudełko chcę znaleźć, na co pan strażnik spytał - aaa, to pudełko, co tam jest schowane.... yyyy no tak, to. To ja pójdę pierwszy, aby pani nóg w błocie nie zamoczyła. Ze szczeną poniżej pasa, po raz kolejny zachwycona pomocą SG (już raz mi pomagali szukać kesza na Lubelszczyźnie), poszliśmy szukać kesza. Pan z moją komórką szukał miejsca skąd zrobiono spojler, ja grzecznie wytypowałam drzewko i bingo, kesz na miejscu.  Niestety, pojemnik był pęknięty, logbook płynął. Pod czujnym okiem mojego towarzysza wyjęłam z torebki nowe pudełko, logbook, strunówkę z ikei i przystąpiłam do serwisu. Skrzynka ma więc nowe oblicze ze starą kartką informującą, że znajdujemy się na granicy Państwa Polskiego. Kartkę tę zresztą pan Pogranicznik uważnie przeczytał i pochwalił. Po odzyskaniu dowodów ruszyliśmy w kierunku keszowozu, to znaczy samochodu absolutnie niekeszerskiego, do którego przydźwigałam dwa zajebuszcze kamulce pasujące mi do maskowań w Warszawie....

Na pewno tę przygodę, podobnie jak lubelską, będę wspominać długo i z uśmiechem :)

Recently modified on 2019-09-15 15:57:20 by user iwonia1999 - totally modified 1 time.