Piątek, piąteczek, piątunio. W miarę ciepły, jesienny. W muzeum praktycznie pusto, nie licząc grupy dzieciaków, które było tylko słychać tam z dołu. Chyba właśnie wychodziły. Chyba się starzeję, bo każda wystawa przykuwała moją uwagę. Nawet testy szły mi bardzo dobrze. Kesz był tylko drobnym, ale równie przyjemnym oderwaniem od zwiedzania. Dziękuję za certyfikat.