Hmm
od czego zacząć? na wstępie słówko do właściciela kesz był na terenie prywatnym a miejscówka jest już spalona nie chcieliśmy tego ale tak wyszło po dyskusji z rozwcieczonym mocherowym obroncom krzyża dla którego podejmowanie kesza jest beszczeszczeniem swiętego miejsca i interwencji mieszkającego obok kapliczki radnego który sie zjawił nagle jak i mocherowy beret daliśmy sobie spokój podjełem decyzje zeby logbook z ołówkiem w folijce ukryć w miejscu ogólno dostępnym w pobliżu przystanku w słupie to jest również informacjia dla odwiedzających keszerów
oczywiście odwiedzona z Oksą i hiroaqiem
Pozdrawiam