Przyznajemy się bez bicia, że już przy pierwszym wcięciu, bez większych problemów znaleźliśmy skrzyneczkę. Starypatyk coś tam bełkotał, że może chociaż dla przyzwoitości warto zrobić drugie wcięcie, ale reszta go wyśmiała.
Na szczęscie wracając, de facto zrobiliśmy drugie wcięcie - tyle, że od tyłu. W pobliżu nie było żadnych meneli do przepłoszenia, więc nie dało się zastosować metody opisywanej przez Anię i Wąska - szkoda, szkoda...
Okolica bardzo sympatyczna.