Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu Zamek w Rawie Mazowieckiej    {{found}} 51x {{not_found}} 7x {{log_note}} 2x Photo 4x Galeria  

2634064 2017-10-23 23:35 Dombie (user activity1928) - Znaleziona

Nie tylko przegapiłem powiadomienie o tym keszu, ale na dodatek przegapiłem również SMSa od Werrony z propozycją nie do odrzucenia, by spontanicznie wybrać się po FTFa. Propozycja została wysłana w niedzielę, zdaje się jakoś tak niezbyt długo po opublikowaniu kesza, ale ja miałem za sobą... hmmm... burzliwy weekend i może dlatego nie zwracałem uwagi na telefon. W poniedziałek rano już musiałem zwrócić i wtedy wykryłem propozycję Werrony. Sprawdziłem opis kesza - o dziwo FTF ciągle był do wzięcia - więc czym prędzej napisałem do Werrony, że może dzisiaj - o ile w ciągu dnia nikt się nie pofatyguje. A ponieważ do 21 ciągle nikt się nie pofatygował, to wyruszyliśmy.

Miasto o tej porze było niemal jak wymarłe. A mimo to, kiedy zatrzymaliśmy się na chwilę przy jakimś skwerku (zdaje się, że to był Plac Piłsudskiego), żeby sprawdzić drogę dotarcia, to podszedł do nas jakiś gość i dał nam do zrozumienia, żeby uchylić szybę. Nie miałem specjalnie ochoty na nawiązywanie znajomości z lokalsami, którzy pewnie będą chcieli dwa złote na "wiadomo co", ale odruchowo uchyliłem szybę. A lokals na to: "widzę, że Państwo z obcą rejestracją - czy mogę jakoś pomóc?" No przyznam, że mi trochę szczęka opadła. A Werrona oczywiście tryumfowała, bo - w przeciwieństwie do mnie - ona zawsze mówi, że wszyscy dookoła są dobrzy i piękni.

Okolice zamku były już kompletnie bezludne. Nam to jakoś nie przeszkadzało zanadto, bo mogliśmy sobie swobodnie myszkować. A okazało się, że tego myszkowania zrobiło się znacznie więcej niż się spodziewaliśmy. Niby sprawa wydawała się prosta, bo opis dość jednoznaczny, ale wielość potencjalnych drzew na wysokości tej jedynej, krzole, góry liści i rozmaite betonowe obiekty powodowały, że poszukiwania się wydłużały. Przyznam, że w pewnym momencie straciłem już nadzieję, ale w końcu stanęliśmy sobie z boku, raz jeszcze przeczytaliśmy wszystko "na chłodno" i wiedząc z wcześniejszych znalezisk, że Ojcowie Założyciele tworzą raczej spójne logicznie i przyzwoite kesze stwierdziliśmy, że to musi być TAM. No i faktycznie - przy głębszym zanurkowaniu Werrona mruknęła tryumfalnie "Jest!". Pod kamieniem czekała na nas niezbyt miła niespodzianka, bo okazało się, że obiekt maskujący chyba trochę za bardzo wczuł się w rolę i tak domaskował pojemnikowi, że go skasował. W rezultacie znajdujące się wewnątrz fanty mocno straciły na atrakcyjności (zwłaszcza mały koszyczek, który kiedyś musiał być całkiem milusi, ale teraz już nie był milusi ani trochę). Na szczęście niezawodna Werrona miała ze sobą zestaw ratunkowy (w rozmiarze małym), co pozwoliło nam przeprowadzić reaktywację kesza. O dziwo, logbook - zapakowany w strunówkę - przetrwał w stanie nienaruszonym. Koniec końców więc wyprawa zakończyła się sukcesem, co cieszy szczególnie, że FTF nie jest na naszym lokalnym terenie.

Dzięki za tego kesza!