Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu [Białystok] Spotkanie z Kawelinem    {{found}} 98x {{not_found}} 4x {{log_note}} 0x Photo 1x Galeria  

2601082 2017-09-07 02:35 Dombie (user activity1928) - Znaleziona

Pod koniec czerwca wypuściliśmy się z Werroną na nocną wyprawę keszowniczą do Białegostoku. Wprawdzie nasze zdobycze nie były może na pierwszy rzut oka powalające (12 keszy), ale naszym zdaniem wyprawa była nadzwyczaj udana, zwłaszcza, że obfitowała w różne przygody (w tym również takie z narażaniem zdrowia i życia - w rozsądnych granicach rzecz jasna smile). Najważniejsze, że Białystok nocą bardzo nam się spodobał i że nie mieliśmy żadnej wątpliwości, że niedługo będziemy chcieli operację powtórzyć. Wreszcie plany przyjęły materialną postać - początkowo miał to być wtorek, ale ze względu na zmiany, które nastąpiły w ostatniej chwili w moich pracowych sprawach - przesunęliśmy się na środę. Czasu mieliśmy tyle ile trzeba, żeby się trochę zmęczyć, a potem zdążyć wrócić do Warszawy i pójść do pracy smile. Obawialiśmy się jedynie o pogodę. Z naszych stron ruszaliśmy w strugach deszczu, jednak Werrona upierała się, że w Białymstoku nie pada i że nie zacznie padać szybciej niż o 2 w nocy. A ponieważ Werrona ma w tej kwestii dość dobrego nosa, uznałem, że mogę jej zaufać. Faktycznie - w połowie drogi przestało padać, a Białymstoku przywitał nas może nie najcieplejszy, ale bardzo miły wieczór. Podobnie jak poprzednim razem trasę przygotowywała Werrona, a ja nie mogłem wyjść z podziwu patrząc na to, jak solidnie nas do dzisiejszego keszowania przygotowała.

Program Werrony zakładał, że po zdobyciu Opery dokonamy trochę dłuższego transferu. Moja przyjaciółka wie, że ja lubię zdobywać ścieżki i choć jej na tym tak bardzo nie zależy, ułożyła taki plan, żebyśmy w trakcie tego nocnego keszowania mogli zgromadzić wystarczającą liczbę keszy do zaliczenia ścieżki poświęconej wojennym losom białostockich Żydów, a dodatkowo odwiedzili trochę innych, doskonałych keszy Poza tym Werrona uważa, że mam za mało ruchu i nie dbam o zdrowie, więc postanowiła mnie przegonić nocą po mieście smile. Ja nie mam ruchu?! Przecież cały czas się ruszam! No i jestem przecież wiecznie piękny i młody... 

Tak, czy inaczej przedreptaliśmy te hektary przez nocny Białystok, w którym - o dziwo - ciągle toczyło się życie. Nie za bardzo intensywne, ale przecież o to właśnie chodziło! W końcu dotarliśmy do celu i się zaczęło szukanie bestii. Gdzie myśmy jej nie szukali! Już właściwie zwątpiliśmy, że to się w ogóle uda, kiedy dostrzegłem tablicę informacyjną przedstawiającą najbliższe okolice. Coś mnie tknęło, żeby się nią poratować i to był strzał w dziesiątkę. Najpierw znalazłem tu-jestesia, a zaraz potem psa i dwie minutki później grzebaliśmy już w obiekcie skryjówkowym, a po kolejnej minutce wpisywaliśmy się do logbooka.

Dzięki za ten spacer, miejsce i kesza!