Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu Pomnik Bohaterów Ziemi Białostockiej    {{found}} 115x {{not_found}} 7x {{log_note}} 2x Photo 2x Galeria  

2600648 2017-09-06 23:50 Dombie (user activity1928) - Znaleziona

Pod koniec czerwca wypuściliśmy się z Werroną na nocną wyprawę keszowniczą do Białegostoku. Wprawdzie nasze zdobycze nie były może na pierwszy rzut oka powalające (12 keszy), ale naszym zdaniem wyprawa była nadzwyczaj udana, zwłaszcza, że obfitowała w różne przygody (w tym również takie z narażaniem zdrowia i życia - w rozsądnych granicach rzecz jasna smile). Najważniejsze, że Białystok nocą bardzo nam się spodobał i że nie mieliśmy żadnej wątpliwości, że niedługo będziemy chcieli operację powtórzyć. Wreszcie plany przyjęły materialną postać - początkowo miał to być wtorek, ale ze względu na zmiany, które nastąpiły w ostatniej chwili w moich pracowych sprawach - przesunęliśmy się na środę. Czasu mieliśmy tyle ile trzeba, żeby się trochę zmęczyć, a potem zdążyć wrócić do Warszawy i pójść do pracy smile. Obawialiśmy się jedynie o pogodę. Z naszych stron ruszaliśmy w strugach deszczu, jednak Werrona upierała się, że w Białymstoku nie pada i że nie zacznie padać szybciej niż o 2 w nocy. A ponieważ Werrona ma w tej kwestii dość dobrego nosa, uznałem, że mogę jej zaufać. Faktycznie - q połowie drogi przestało padać, a Białymstoku przywitał nas może nie najcieplejszy, ale bardzo miły wieczór. Podobnie jak poprzednim razem trasę przygotowywała Werrona, a ja nie mogłem wyjść z podziwu patrząc na to, jak solidnie nas do dzisiejszego keszowania przygotowała.

Noc była pogodna, deszcz nadal nie padał (a więc póki co prognozy Werrony się potwierdzały), a dotychczasowe zdobycze dostarczyły nam wiele radości. Postanowiłem więc to uczcić (a przy okazji trochę zdezynfekować organizm na wypadek jakiegoś wypadku) i zanim poszliśmy szukać tego kesza udaliśmy się do nieodległego nocnika (szczegółów nie podaję, bo to byłaby całkiem-jawno-reklama, a jeśli ktoś będzie potrzebował to i tak sobie znajdzie). Tam zaopatrzyłem się w małe conieco zgodne z moimi preferencjami. Werrona się naturalnie krzywiła, mówiąc że takiego ohydztwa to ona nie spożywa i że w tym jest na pewno gluten. Odpowiedziałem jej, że glutem to sobie ona sama może być i że jak spróbuje to polubi. A potem wdrapaliśmy się na górkę za pomnikiem gdzie zaczynał się park, znaleźliśmy schowanko skrzyneczki i spoczęliśmy na ławeczce, gdzie łączyliśmy pożyteczne (czyli logowanie do logbooka) z przyjemnym (czyli osuszaniem zawartości w zupełnie niemenelskim stylu, bo w sklepie dostaliśmy też w gratisie dwa małe plastikowe naczynka).

Dzięki za tego kesza! Nie sposób ocenić go inaczej niż znakomicie smile

PS. Werrona oczywiście polubiła i nawet sobie zapisała nazwę.