2017-03-27 14:53 Nefryt+ (5126) - Komentarz
Tego kesza postanowiłem zostawić sobie na koniec ponad ośmiokilometrowej pętli po okolicznych keszach. Czytałem coś w logach że miejsce lubi być oblegane przez miejscowych. Przybywam na kordy a tu cisza, spokój, słoneczko świeci, błękit wody powala na kolana - istna bajka. Rozsiadłem się więc na schodkach wyjąłem konserwę i zajadam napawając się wspaniałym widokiem. Nagle słychać znajomy dźwięk silnika TICO! O szlak ! Co on tu robi! Z auta wysiada starszy pan, starsza opasła pani i wściekły york który od razu się na mnie rzuca! Myślę sobie - co tu się k***a dzieje. Środek lasu, środek tygodnia a tu jakaś wycieczka. No nic muszę poczekać chwilę z podjęciem kesza. Pewnie pójdą sobie gdzieś w las. Ku mojemu zaskoczeniu starszy pan otwiera bagażnik i wyciąga skrzynię z narzędziami i zabiera się za konserwację elektrowni. Właśnie uświadomiłem sobie że nie mam najmniejszej szansy na podjęcie kesza. Popełniłem największy keszerski błąd - podejmuj kesza póki okolica jest pusta, wszystko inne może poczekać.