Mielismy zrobic drive ina pod sama skrzynke ale po ostatnim ataku zimy polamane drzewa lezaly na sciezce. Zostawilismy oeszowoz i ruszylismy te 300m z buta...chwile potem wokol zaczal krecic sie pomaranczowy bus...nie mogac wjechac za nami pojechal z drugiej strony ewidentnie nas szukajac....my robilismy swoje szukajac skrzynki a ktos usilowal nas zlokalizowac. Po 15 min gosc sie zwinal...na powrocie zauwazylismy niedaleko tabliczke o prywatnym terenie i zakazie wstepu wiec nie wiadomo czy kesz nie znajduje sie na terenie prywatnym. Co do masmowania to wszystko lezalo na glebie w kiepskim stanie. Przenieslismy na kordy i postawilismy na ziemi. Watpie czy ten kesz przetrwa.