Samochód przy drodze i udajemy się na spacer. Mijamy dom, czujemy się tak, jakbyśmy chodzili komuś po podwórku, ale nie przejmujemy się tym, tylko wchodzimy w las. No trudno, taka droga. Myślę, że właściciele są przyjaźnie nastawieni na obcych zmierzających na cmentarz.
Po drodze do kesza zauważyliśmy, że ktoś prosi o westchnienie, więc każde z nas to uczyniło i poszliśmy dalej.
Początkowo trochę inaczej zinterpretowaliśmy słowną podpowiedź, dlatego szukaliśmy nieco dalej. Po chwili jednak zobaczyliśmy zdjęcie i myk po kesza. Pojemnik bez żadnego maskowania i w środku basen. Wylaliśmy wodę i przymaskowaliśmy delikatnie kesza bardzo cmentarnie.
Dziękuję!