Wpisy do logu Klepto(ma)n 10x 0x 4x 5x Galeria
2017-04-14 10:20 Dombie (1928) - Znaleziona
Niedawno Marian zaprosił mnie na degustację swojego nowego napoju energetyzującego. Siedzieliśmy sobie w jego kanciapce i wsłuchując się w kojący dźwięk kapiącego destylatu snuliśmy rozmowy na różne tematy. Dziwnym trafem nasze rozważania na temat kantat Dietricha Buxtehudego zboczyły w kierunku zgoła niespodziewanym, a związanym z genetyką. Marian z wypiekami na twarzy zaczął mi relacjonować jak to niedawno na własne oczy oglądał powstanie pierwszego w dziejach latytola. Kiwałem głową ze zrozumieniem, bo sam również w czasie praktyk studenckich z kartowania geologicznego w okolicach Kombornii oglądałem podobne zdarzenie. Było ono tym bardziej ekscytujące, że dotyczyło pająka, który zamiast pożreć złowioną w swoją sieć muchę zaczął się z nią wymieniać materiałem genetycznym, co zaowocowało powstaniem dwóch (a może dwojga) pajuchów. Prawdopodobnie przyczyną tak nietypowego zachowania tych stworzeń było duże stężenie oparów znanej płynnej substancji odurzające, ale niestety powstałe w owym spontanicznym akcie pajuchy przeżyły zaledwie kilkadziesiąt sekund, ponieważ jeden z naszych kolegów osiągnął właśnie stan pełnego nasycenia i zatopił owe pajuchy w zupełnie standardowym pawiu, a tego nawet genetycznie zmodyfikowane organizmy nie były w stanie zdzierżyć...
Ale wróćmy do naszych baranów, a właściwie latotyli. Już wczoraj po zapoznaniu się z opublikowaną dokumentacją Mariana policzyłem sobie potrzebne chromosomy i nawet zastanawiałem się, czy nie wybrać się po kesza. W końcu lenistwo połączone z chłodną kalkulacją i oceną ryzyka wzięły górę i uznałem, że zrobię to dopiero dziś rano w drodze do pracy. Jak się okazało inni też wykazali się godnym podziwu lenistwem co pozwoliło mi na rozpoczęcie listy zdobywców.
Niestety, jak ryzykowne jest manipulowanie genami pokazał pierwszy kontakt z latotylem, który zachował się jak rasowy płaz i pozostawił w mojej dłoni swój odwłok wzbijając przy tym całą resztą w przestworza. Na szczęście miałem przy sobie trochę zapasowego DNA i uratowałem mu życie. Mimo to wskazane byłoby chyba zaaplikowanie latotylowi jakiejś solidnej szczepionki zapobiegającej podobnym zdarzeniom w przyszłości. Pamiętajmy wszak, że na przyrodnicze obserwacje mogą się wybierać dzieci i dla nich takie zdarzenie mogłoby się okazać nazbyt traumatyczne.
Dziękuję bardzo!