Wpisy do logu Zielona rakieta 55x 2x 2x
2017-03-12 20:20 Dombie (1928) - Znaleziona
I to już dzisiejszy finał! Przyznam szczerze, że jak zobaczyłem co i jak, to miałem ochotę sobie odpuścić. Było już kompletnie ciemno, na miejscu trudno się było zorientować, czy nie włazimy właśnie komuś do ogródka, a co gorsza w pozbawionych zasłon oknach okołokeszowych domostw wyraźnie było widać tubylców szykujących pewnie jakieś kolacje, czy coś takiego. Nie chodzi o to, że byliśmy głodni - o nie! Dopiero co wciągnęliśmy gigantyczną pizzę w trakcie podejmowania Apelu Cieni. Po prostu obawiałem się, że za chwilę zostaniemy rzuceni na glebę przez jakiegoś Juventusa czy innego takiego przywołanego przez zaniepokojonych tubylców widzących za oknami błyskające światła latarki. Z drugiej strony zastanawiałem się, jak my niby w tym lesie (dość monokulturowym jednak) znajdziemy tę właściwą sosnę i jeszcze na dodatek wstrzelimy się dokładnie w miejsce ukrycia pod ściółką. Moi Hobbicie byli jednak nieugięci, więc ostatecznie zgodziłem się, że spróbujemy zastrzegając, że jak co, to się od razu wycofujemy. Pierwsze podejście było trochę niefortunne, bo faktycznie wleźliśmy na jakąś częściowo już ogrodzoną działkę, ale zauważyliśmy stamtąd, że do prawie pod samego kesza prowadzi jakaś nieoznakowana (przynajmniej na naszej mapie) droga. Odszukaliśmy ją i pozostała już tylko kwestia namierzenia TEJ sosny. Kordy chyba są ciutkę przestrzelone, bo w miejscu, które pokazywał nasz namierzacz sosna była zdecydowanie za młoda i w ogóle... niedopasowana do spojlera. I wtedy Kubash stwierdził, że może byśmy weszli "trochę tam". No i "trochę tam" były już sosny bardziej dopasowane, choć ciągle było ich dość dużo. I wtedy okazało się, że dobrze zrobiony spojler potrafi zdziałać cuda. Może mieliśmy trochę szczęścia, bo przypadkowo stanęliśmy we właściwym miejscu i pod odpowiednim kątem. Ale mimo to kandydatek na TĘ sosnę było co najmniej kilkanaście. A my popatrzyliśmy sobie na fotkę, popatrzyliśmy na kandydatki, po czym powiedziałem Hobbitom: - Wiecie co, chyba będzie ciężko to dzisiaj znaleźć po ciemku, ale jeśli w ogóle to musiałoby to być pod tym drzewem i tak mniej więcej tu. - Po czym grzebnąłem delikatnie ściółkę w miejscu, które wskazywałem czubkiem buta.
A tam był kesz
Bardzo dziękuję za to miejsce i za cały dzisiejszy dzień. Wyjątkowo udany!