Byliśmy tam wczoraj, ale bez saperki nie dało rady, wróciliśmy dzisiaj, przekopaliśmy tonę ziemi i nic. Zaczęła zbliżać się chumra burzowa, różowa pantera pokladała się ze śmiechu, Janoooo się cały umorusał, a skrzyneczka leżała po drugiej stronie, właściwie ledwo zakopana... Wykopaliśmy nawet pół metrowy pręt o kształcie przypominającym wielkiego gwoździa.
jakby ktoś się wybierał, bez narzędzia może być ciężko. Dzięki za keszynke. :)