Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu XIX-wiecznych Tkaczy i XX-wiecznych Tkaczek    {{found}} 22x {{not_found}} 1x {{log_note}} 0x Photo 1x Galeria  

2216314 2016-07-14 18:10 Victor+ (user activity6824) - Znaleziona

Ostatnimi czasy dałem sobie wmówić, że jestem urbexowym emerytem. Przestało mnie bawić uczucie podwyższonej adrenaliny, przeskakiwanie przez płoty oraz manewry taktyczne z ochroniarzem. Jeśli urbexy to tylko takie gdzie drzwi stoją otworem (albo w ogóle ich nie ma) i najlepiej w środku lasu. Tutaj także dużego parcia nie miałem, ale odległość znacznika na mapie, 5km od domu z pewnością przyprawiałaby mnie o irytację (o bonusie od Sqyqena nie będę wspominał, bo to jeszcze bliżej...). 

Deszczowy ranek i mokre ulice nie zachęcały do wyjścia na bicykl, tym bardziej, że owy pomysł się narodził i zrealizował około godziny 12 kiedy to przestało padać. Do sklepu pojechałem rowerem bez deszczu, a wróciłem także rowerem... . Siedząc w domu, przeglądając mapę, pierwszą skrzynką która rzucała się w oczy był oczywiście Zgierz, ale ja już przecież przestałem chodzić na urbexy. Poobiedni telefon od Safrina okazał się decydujący.

Po zgierskiej tkalni w planach mieliśmy zapuścić się pod miasto, ale po sprawdzeniu nurtu... poczekamy na suszę. Skończyło się ostatecznie tylko na urbexie. Pod budynek dostaliśmy się wedle zaleceń autora. Dojście doskonałe, czuliśmy się bardzo swobodnie, nikt nie miał prawa nas obserwować jeśli my nikogo nie widzieliśmy. Problemy napotkaliśmy dopiero przy wejściu do budynku. Wiedzieliśmy, że od strony ulicy wejdziemy z mniejszym problemem, ale po co ułatwiać sobie zadanie ;). Poza tym nie chcieliśmy pokazywać się światu.

Widzieliśmy kilka potencjalnych wejść, wybraliśmy to bez potłuczonego szkła. Szczelina co prawda taka, że moje biodra to najlepiej posmarować wazeliną dla lepszego wślizgu . Do tej sytuacji najlepiej pasuje komentarz Safrina ''nie w takie szpary wchodziłem'' hahahah. 

Ja to na urbexy muszę zakładać pampersy . Strach nie przyprawi mnie o mokre majtki, ale próby wejścia Safrina do tego typu obiektów już tak! Nadal się śmieję jak sobie przypomnę jak ten chłopak się męczył przy wchodzeniu w wąskie szpary! W Bratoszewicach przypierdzielił głową w okno, w Garnizonie w Skierniewicach to latał z 3 minuty wokół rury, a tutaj zahaczył jajami o wystającego pręta! Hahaha przepraszam, musiałem!. Oczywiście nie udało się mu wejść, bo za dużo by go to kosztowało ;), jeszcze mu się przyda . W końcu Victor+ wziął sprawy w swoje ręce i przy pomocy wyżej wymienionej wazelinki wślizgnął się do środka 

Obiekt nie robił początkowo dużego wrażenia, dużo śmieci, szkła itp, ale czym bardziej się zagłębialiśmy w jego otchłań tym więcej mogliśmy zobaczyć. Warto było tu przyjść aby zobaczyć te wszystkie porzucone maszyny! Tyle tego tam stoi, że największym trudem jest znalezienie tej właściwej ze spoilera!

Zbliżając się do właściwego pomieszczenia, jakoś tak nieprzyjemnie zajechało żulem. Na szczęście nikt nam nie przeszkodził. Jednak tuż przy pomieszczeniu z keszem zobaczyliśmy przez okno 2 osoby w moro? Nie dopatrzeliśmy się znajomych twarzy, lecz patrzyli się w naszą stronę, ale czy nas dostrzegli to nie wiem. Przyspieszyliśmy tempa co jakiś czas kontrolując ich obecność. Po znalezieniu kesza opuściliśmy pomieszczenie i już ich nie było, co lekko nas zaniepokoiło. Dalej obyło się bez żadnych wpadek, szczęśliwie opuściliśmy budynek.

Skrzynka maskuje się doskonale, zrobieni w konia błąkaliśmy się kilka minut i nic. Zaczęliśmy przeszukiwać pomieszczenie po najdrobniejszych szczegółach, aż w końcu w jednej chwili złapaliśmy za maskowanie po czym zaczęło niebezpiecznie spadać na podłogę. Udało mi się uniknąć huku. Niczym prawdziwy cyrkowiec opanowałem sztukę żonglerki ;). 

Nie wiem czy dziękować, bo nie przełamałem mojego wstrętu do urbexów. Tutaj poszło na luzaku, ale kto wie co będzie jutro ;). 

No doooobra, dzięki!