Tylu komarów co w tym MRU jeszcze nie widziałem. Musiałem zasłonić usta i nos by się ich nie najeść. Wewnątrz
znalazłem podpowiedź, ale nie skumałem o co z nią chodzi, więc udałem się na górę i .... pociąg jechał, więc skryłem się w krzakach. Dopiero jak światło się zmieniło na pomarańczowe ruszyłem na tory i tutaj już poszło szybko.
Zejście z góry okazało się bardziej kłopotliwe niźli wejście, wybrałem trasę z pokrzywami i przekonałem się że na leśne keszowanie trzeba ubierać długie i grube spodnie.
Wiadukty odwiedzałem wielokrotnie jako nastolatek, nigdy jednak nie odważyłem się ani na wejście na górę ani do komarzej jamy
Za namówienie mnie do tych czynów rekomendacja się należy.
Dzięki!