Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Logs S-Ł: Posterunek odstępowy Kamion    {{found}} 40x {{not_found}} 0x {{log_note}} 2x Photo 1x Galerij  

1990378 2015-12-31 15:25 Dombie (user activity1928) - Gevonden

No więc tak... Chyba troszkę spanikowałem... Ale wszystko po kolei:

Ja to raczej się sam nie przymierzam do takich "włażonych" skrzynek. No po prostu dlatego, że nie włażę - chyba, że w towarzystwie. Ale mi Werrona powiedziała, żeby się nie wygłupiał i że tam wejdę. No a ja dość często Werronie wierzę i dlatego w końcu postanowiłem, że tu też przyjedziemy. Zachęcająco wyglądała też informacja o dostępnej drabinie, a poza tym Werrona twierdziła, że tam jest mnogość innych obiektów, po których można wleźć. Na miejscu okazało się, że mnogość wcięło a nośność drabiny może być niewystarczająca na moje wielorybie obfitości. No i co tu zrobić. Pierwsze podejście polegało na tym, że na dach wdrapał się Kubash. Z wspinaczką poradził sobie dzielnie i bardzo odpowiedzialnie, ale kesza nie namierzył . Cóż więc było robić? Pomyślałem sobie coś tam o kozie i zacząłem wprowadzać na kolejne, coraz bardziej trzeszczące szczebelki wieloryba. No i jakoś udało się, choć sam nie wiem jakim cudem te szczebelki wytrzymały. Poszukiwania na górze nie trwały długo. Właściwie to możliwe miejsce było tylko jedno, ponieważ po dachu prawie nic już nie zostało. Ale niestety, jak zobaczyłem w jakim stanie jest keszyk, uznałem, że potrzebna mu jest kuracja odmładzająca i że na tym dachu to długo on już nie pożyje. No i ewakuowałem go stamtąd. Spoczywa w bagażniku keszowozu i mam nadzieję, że w trybie pilnym trafi do rąk własnych Ojca Założyciela. Może i była to zbyt pochopna decyzja... Ale może czasem lepiej podmuchać na zimne - szkoda byłoby, gdyby tak dobremu keszowi coś złego się przydarzyło... Oczywiście trzeba było się jeszcze teleportować z powrotem na poziom zero, co - biorąc pod uwagę stan drabiny - wcale nie było takie oczywiste. Niby grawitacja w takich sytuacjach pomaga, ale jakoś nie miałem tym razem ochoty korzystać z jej usług. Na szczęście wszystko się dobrze skończyło.

A ja dziękuję za kesza i - jak na mnie - ogromny zastrzyk adrenaliny!