Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu Prywatny wiadukt    {{found}} 51x {{not_found}} 3x {{log_note}} 1x Photo 2x Galeria  

1939593 2015-10-30 22:45 Dombie (user activity1928) - Znaleziona

Tutaj przyjechaliśmy sobie dziś na samym początku. Niestety, kiedy podjechaliśmy, widok, który ujrzały nasze oczęta wprawił nas wszystkich (z wyjątkiem Mi-Mi, który chwilowo spał) w lekkie przygnębienie. Oto bowiem 37,5 cm od kesza (a przynajmniej spodziewanej jego skryjówki) stało sobie dwóch młodych dżentelmenów obok czegoś, co ewidentnie wyglądało na keszowóz. Stali sobie paląc wyroby tytoniowe i spoglądając na nas wzrokiem, w którym natychmiast wyczytałem sporą dawkę tryumfu związanego z faktem, że "my tu są pierwsi". Jak się po chwili okazało psycholog ze mnie taki, jak z koziej duszy trąba. Bo kiedy pewny siebie podszedłem do nich i zagaiłem: "I co, jest pod nogą?" wspomniani dżentelmeni zareagowali dość wyraźnym opadnięciem koparek i znacznie mniej wyraźniejszym zaciśnięciem pięści. Ten drugi objaw był zdaje się dość naturalną reakcją obronno-przygotowawczą na wypadek ewentualnego dalszego ciągu mojej ewidentnej zaczepki. Zresztą, kiedy teraz na chłodno analizuję całą sytuację, to dochodzę do wniosku, że sam zareagowałbym co najmniej równie obbronno-poszukiwawczo, gdyby nagle z ciemnej nocy wyłoniła się jakaś bryka, zatrzymała obok mnie, a wysiadający z niej obcy facet wyjechałby do mnie z takim tekstem. Myślę, że przed urazami twarzy uratowali mnie Kubash (czyli radosny, mały aniołek) i Werrona (czyli niewinna białogłowa... eee... no, OK, rudogłowa, ale tak się mówiło kiedyś). Pozostało nam więc jedynie wycofać się z pierwszego podejścia i pojechać w inne miejsce, a potem tu wrócić.

"Potem" nastąpiło prawie godzinę później i wspomnianych dżentelmenów już tu na szczęście nie było, a my mogliśmy bezstresowo podjąć sobie trzeciego dziś FTFa . W międzyczasie zresztą obudził się Mi-Mi i nieco aktywniej włączył się w nasze dzisiejsze keszowanie.

Dzięki za ten skarb!