Jakoś tak wyszło, że po cało nocnym łażeniu pod ziemią
nikmu nie chciało się rano wstać! My niestety z racji
transportowych musieliśmy, tak jaby trochę na siłe byliśmy
tam pierwsi za co serdecznie przepraszamy. Keszyk zaatakowany
sposbem na lenia przez tory. Dzięki za wspaniałą historię
opowiedzianą ustnie przez autora skrzynki. Pozdrawiamy.