To miała być moja 100 jubileuszowa skrzynka.. wybór nieprzypadkowy bo w klimatach, które wręcz ubóstwiam
Już po dotarciu na miejscu zobaczyliśmy, że to industrialna perełka. Obawiałam się, że ze swoim lękiem wysokości nie podołam, ale chęć pokonania własnych słabości i dotarcia do upragnionej skrzynki była silniejsza.. Muszę przyznać, że pokonanie ostatniego odcinka trasy jest wprost ekstremalne i to w całym tego dotkliwym słowa znaczeniu, tym bardziej, że psychika płata w takich momentach niezłe figle. W życiu nie wlazłabym tam po ciemku (a wiedząc już jak to wygląda za dnia - teraz już z całą pewnością nie zdecydowałabym się na nocną eksplorację). Wszędzie pełno mniejszych i większych dziur, podłoga w niektrych miejscach cienka.. Ostatni odcinek - inaczej niż na czworakach się nie dało i to z ciągłym wpatrywaniem się w schody (ta metoda sprawdziła się zwłaszcza przy schodzeniu - chociaż tyłem idzie się dużo gorzej ;)). O dziwo przy schodzeniu najtrudniejsze do pokonania okazały się "urwane" schody na samym dole. Ale wracając do skrzynki - na górze przeszukaliśmy dosłownie wszystkie kąty, spędziliśmy tam na poszukiwaniu dość długi okres czasu, ale niestety nigdzie jej nie znaleźliśmy
próbowaliśmy już nawet szukać bardziej na zewnątrz niż wewnątrz, ale też bez sukcesu.. Nie mam pojęcia gdzie ta skrzynka mogła jeszcze być (tym bardziej że to nie jakieś mikro). Za całokształt wrażeń i ilość wydzielonej adrenaliny dałabym rekomendację i najwyższe noty. Jeśli dostaniemy informacje, że jednak skrzynka tam jest to chyba jeszcze raz zmierzę się dla niej ze strachem
Dziękuję za wrażenia i pozdrawiam