2014-02-28 18:56 Piekłoszczyk (290) - Gevonden
Za pierwszym podejściem uciekł zasięg, kordy świrowały.
Krążyłem po okolicy z pół godziny, ostatecznie zapadłem się po kolana w błotku i odpuściłem - to był dla mnie słaby dzień na kesze.
Dziś przed próbą jednak zerknąłem na spojler - choć po ciemku, to tym razem był to praktycznie "drive in" na nogach ;)
W dodatku bez problemu suchą nogą, nawet butów specjalnie nie brudząc...
Kesz - świetny, jak zwykle :)