Niestety, nam nie było dane doznać błysku oświecenia gromem. Gromy poleciały raczej na los, że skrzynki nie znaleźliśmy:) Pod drzewem ział pustką "dołek keszowy". 8 metrów dalej walał się mokry zielony worek taki sam jak na spojlaku(?).
Tak czy inaczej pierwszy raz widzielismy taki fenomen, dzięki.
PS. Z tego wszystkiego w pędzie zapomnieliśmy zabrać ten worek. Ale my tu jeszcze wrócimy "po drodze".