Zajrzeliśmy tu dziś rowerowo z Brym. Znając dobrze historię kesza, stwierdziliśmy, że przede wszystkim nie możemy dać się przy tym keszu złapać agentom.
Spędziliśmy więc w okolicach kesza ze 3 minuty i po stwierdzeniu, że opadła masa liści skutecznie dziś pokrywa miejsce, które wstępnie mogło wyglądać na kryjówkę kesza, nie chcieliśmy trzepać tych liści pod okiem kamery. Więc jeszcze zanim przybyli agenci wykonaliśmy szybką ewakuację na z góry upatrzoną pozycję.
Ale my tu jeszcze wrócimy! :)